Już dwa wieki temu mawiano, że ze zdenerwowania człowiek rwie sobie włosy z głowy. A jeśli taki odruch towarzyszy nam przez cały czas? Kiedy powinnyśmy się zaniepokoić?
Czy ciągłe wyrywanie sobie włosów może być zaburzeniem? A jeśli tak, to gdzie szukać pomocy?
Czym jest trichotillomania?
Trichotillomania to dość rzadkie schorzenie charakteryzujące się niekontrolowanym wyrywaniem sobie włosów. Prowadzi do powstawania ubytków w owłosieniu lub znacznego przerzedzenia włosów.
Wyróżnia się dwie odmiany trichotillomanii. W pierwszej z nich osoba cierpiąca koncentruje się na samym wyrywaniu włosów – robi to bardzo uważnie i świadomie. Z kolei w drugiej działanie jest bardziej odruchowe. Występuje w trakcie wykonywania innych czynności, takich jak oglądanie telewizji, czytanie książki czy prowadzenie rozmowy telefonicznej.
„Potrzebuję… wyrywać włosy”, czyli jak wyrywanie włosów rozładowuje napięcie?
Trichotillomania na pierwszy rzut oka nie przynosi przecież żadnej korzyści – a nawet szkodzi. Przecież zamiast o utracie włosów, marzymy raczej o zdrowej i pełnej objętości fryzurze.
Nasze nawyki mają jednak swój cel. Nie są przypadkowe i nie pojawiają się bez powodu, zawsze coś je wywołuje. Wystarczy pomyśleć o tym, jak reagujemy, kiedy coś nas zaswędzi – od razu chcemy się podrapać i usunąć nieprzyjemne uczucie skóry głowy. A co taki mechanizm ma wspólnego z wyrywaniem włosów? Okazuje się, że naprawdę wiele.
Spójrzmy na czynność wyrywania sobie włosów jak na szybki sposób rozładowania napięcia. Całość staje się wtedy o wiele bardziej zrozumiała. Wyobraźmy sobie następującą sytuację:
Czujemy coraz większe spięcie. Nie wiadomo nawet, skąd nadszedł stres, ale już tu jest – i ma się coraz lepiej.
Chcemy jak najszybciej pozbyć się dyskomfortu. Wykonać mały ruch, który przyniesie nam ulgę.
Bez zastanowienia unosimy dłoń w kierunku głowy. Pociągamy. Mamy o jeden włos mniej, ale napięcie gdzieś się ulotniło.
Pojawia się spokój – a przynajmniej do czasu, gdy sytuacja się powtórzy…
To właśnie klucz do wyjaśnienia trichotillomani. Wyrywanie włosów z głowy staje się naszym sposobem na uwolnienie od napięcia. Niestety jednak, jest to rozwiązanie przynoszące jedynie krótkie zadowolenie. Szybko pojawia się kolejny impuls, zachowanie się powtarza i pojawia się przymus wykonywania określonej czynności. To zaburzenie psychiczne powoduję, że coraz trudniej jest się powstrzymać przed szkodliwym nawykiem.
Czemu nie każdy wyrywa sobie sobie włosy?
Skoro wyrywanie włosów przynosi ulgę, to dlaczego nie każdy to robi?
Po pierwsze, wyrywanie sobie włosów mogło stać się wyuczoną reakcją. Kiedyś w stresującej sytuacji raz wyrwałyśmy sobie włosy i zauważyłyśmy, że to nam pomogło. Możemy więc chcieć powtórzyć to zachowanie. Następnym razem, gdy poczujemy się niekomfortowo, skorzystamy ze znanej już strategii. A z czasem okaże się, że mamy już odruch rwania włosów, nad którym nie sposób jest zapanować.
Wyrywanie włosów może być też częścią szerszego rytuału przynoszącego ulgę. Nie chodzi więc tylko o pozbycie się włosa, lecz bawienie się nim, owijanie wokół palca czy łamanie go na mniejsze części. Dopiero wykonanie kolejnych czynności dostarcza zadowolenie i uwalnia od niepokoju. Na ogół w takim przypadku w ciągu dnia pojawiają się też natrętne myśli dotyczące włosów i ich wyrywania. A to może przypominać mechanizm zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych.
Przyczyny trichotillomanii
Zbierzmy poniżej przyczyny trichotillomani. Zarówno te wymienione przed chwilą, jak i te, które nie zostały jeszcze wspomniane.
Przyczyny:
– predyspozycje genetyczne,
– zmiany chemiczne w mózgu,
– uszkodzenia mózgu w wyniku urazu,
– zaburzenia obsesyjno-kompulsywne,
– wyrywanie sobie włosów jako strategia radzenia sobie ze stresem.
Trichotillomania – nerwica
Kompulsywna chęć do wyrywania sobie włosów może być powiązana z występowaniem nerwicy natręctw (zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych). Dzięki wykonaniu konkretnej czynności rozładowujemy napięcie i doświadczamy chwilowej ulgi.
Zaburzenia na tle nerwicowym prowadzą do odczuwania znacznego dyskomfortu. Zmuszają do wycofania się z kontaktów z bliskimi i izolacji od ludzi. Przesłaniają cały nasz świat przykrymi obawami i nie pozwalają cieszyć się tym, co dotąd zawsze sprawiało radość.
Krok w krok idą za nami lęk, niepokój i poczucie zagrożenia. Męczymy się, próbując przewidzieć, kiedy nerwica znów zaatakuje i każe nam wyrwać sobie włosy.
Problemy trichotillomani – rzęsy, brwi, owłosienie na ciele
Trichotillomania najczęściej wiąże się z wyrywaniem sobie włosów z głowy (robi to aż 75% pacjentów). To jednak nie jedyny obszar ciała, którego może dotyczyć zaburzenie. Często okazuje się, że pacjenci wskazują na więcej niż jedną okolicę dotkniętą problemem.
Do najczęściej wymienianych obszarów zaliczają się rzęsy i brwi (odpowiedzi podawane przez blisko 50% chorych). Co piąty pacjent wyrywa sobie włosy z okolic intymnych, a co dziesiąty – z brody.
Objawy trichotillomanii
Trochotilomania należy do grupy zaburzeń kontroli i impulsów.
Najważniejsze objawy to:
- impulsywne wyrywanie sobie włosów z głowy, brwi, rzęs lub innych okolic ciała,
- towarzyszące wyrywaniu dodatkowe czynności, takie jak bawienie się włosami, łamanie na mniejsze części, przesuwanie nimi po ustach, żucie czy zjadanie włosów,
- próby ukrywania wyrwanych włosów i zamaskowania ubytków odpowiednim uczesaniem, perukami, makijażem (występuje szczególnie przy dużym nasileniu trichotillomanii),
- trudności z ograniczeniem lub wyeliminowaniem potrzeby wyrywania włosów (mimo świadomości, że takie zachowanie nie jest sprzyjające),
- odczuwanie ulgi zaraz po wyrwaniu sobie włosów,
- niezadowolenie z własnego wyglądu i poczucie braku atrakcyjności,
- obawa, że ktoś z bliskich zwróci uwagę na nasze zachowania,
- niskie poczucie własnej wartości,
- samotność,
- obniżenie nastroju.
Trichotillomania i trichofagia
U części chorych na trichotillomanię stwierdza się także trichofagię – zjadanie fragmentów (na przykład samych końcówek) lub całych włosów. W niektórych przypadkach zjadane są nie tylko własne włosy, ale również te znalezione w otoczeniu. Takie nasilenie trichofagii występuje jednak dość rzadko, a najczęściej dotyka dzieci oraz chorych z wieloma współwystępującymi zaburzeniami.
Zespół Roszpunki
Trichotillomania, której towarzyszy trichofagia, to połączenie szczególnie niebezpieczne dla układu pokarmowego. Połknięte włosy mogą zacząć gromadzić się w żołądku i uformować się w kształt zbitej kuli. Rosnący twór utrudnia trawienie i przyczynia się do wystąpienia niedrożności jelita cienkiego lub grubego. To stan określany jako zespół Roszpunki.
Sama nazwa, inspirowana długowłosą postacią z baśni braci Grimm, nie brzmi niebezpiecznie. Jednak konsekwencje zespołu Roszpunki mogą być bardzo dokuczliwe i zagrażać naszemu życiu. Przy niedrożności jelit konieczne bywa przeprowadzenie interwencji chirurgicznej, by usunąć kulę włosową.
Objawy, które alarmują, że w układzie pokarmowym znajdują się włosy, to:
– bóle brzucha,
– nudności i wymioty,
– utrata masy ciała,
– brak apetytu,
– częste biegunki lub zaparcia.
Skutki trichotillomani
Utrata włosów
Wyrywanie sobie włosów prowadzi do ich ubytku. To, jak duże będą to przerzedzenia, zależy przede wszystkim od nasilenia zaburzenia. Niektórzy jedynie sporadycznie wyrywają sobie włosy i praktycznie nie da się zauważyć u nich braków w owłosieniu. Inni natomiast robią to na tak dużą skalę, że już z daleka w oczy rzucają się łyse punkty, których nie sposób zamaskować.
Obniżenie jakości życia
Dotknięci trichotillomanią zdają sobie sprawę z tego, że mają problem. Często próbują nad nim zapanować. Nawyk jest jednak silniejszy od nich i żadne starania nie przynoszą pożądanych skutków.
Czują bezradność i wstyd. Wiedzą też, że większość osób nie zrozumie, z czym się mierzą – są więc ze swoją trichotillomanią zupełnie sami.
Obniżający się przez zaburzenie nastrój, gorączkowe próby ukrywania problemu przed światem i poczucie bezradności prowadzą do pogorszenia się jakości życia. Trudniej przychodzi wykonywanie codziennych obowiązków i czerpanie satysfakcji z pracy. Oprócz funkcjonowania zawodowego, cierpią też kontakty z rodziną i znajomymi – chorzy często wycofują się i wolą spędzać wolny czas w samotności.
Nieprzyjemne emocje
Choć czynność wyrywania sobie włosów przynosi ulgę i zadowolenie, to jest to krótkotrwały stan. Szybko zastępują je poczucie winy, niezadowolenie z siebie oraz wstyd. Pojawia się także zdenerwowanie i złość – bo ponownie nie udało się zapanować nad nawykiem.
Trichotillomania u dzieci a odrastanie włosów
Pierwszy opis trichotillomanii opublikowano ponad sto lat temu – i wcale nie był to opis dorosłego pacjenta. Niekontrolowane wyrywanie włosów zauważono wtedy u wychowanków domu dziecka. Kolejne lata badań i wywiadów lekarskich również koncentrowały się na młodszych pacjentach.
Szacuje się, że trichotillomania pojawia się znacznie częściej u dzieci i młodzieży niż u osób dorosłych. Stwierdza się ją już u czterolatków, jednak z reguły diagnoza stawiana jest dopiero w wieku nastoletnim (najczęściej w przedziale 11-13 lat).
Na ogół im wcześniej występują pierwsze objawy, tym przebieg zaburzenia będzie łagodniejszy. Niektórzy badacze sugerują nawet, że u dzieci w wieku przedszkolnym trichotillomania może z dużym prawdopodobieństwem ustąpić samoistnie. Nie oznacza to jednak, że powinno się ją zlekceważyć i udawać, że nic się nie dzieje.
Przyczyny wystąpienia trichotillomanii u dzieci:
– nieprawidłowe relacje rodzinne,
– odrzucenie ze strony rówieśników,
– stres związany z trudnościami szkolnymi,
– nagłe zmiany życiowe (takie jak przeprowadzka, pobyt w szpitalu, rozwód rodziców).
Nawet jeśli zachowanie dziecka zwróci uwagę nauczyciela czy wychowawcy, to na ogół nie podejmują oni dalszych kroków. Pedagodzy często nie mają nawet świadomości, że istnieje coś takiego jak trichotillomania, a wyrywanie sobie włosów uznają za „dziwaczny”, lecz nieszkodliwy nawyk. Niepokojące sygnały niejednokrotnie szybciej wzbudzają czujność rodziców, którzy biorą sprawy w swoje ręce i idą do specjalisty, by zbadać problem.
Trichotillomania – jak przestać wyrywać?
Mierzenie się z objawami trichotillomani jest uciążliwe. Co więcej, okazuje się też czasochłonne. Niektórzy chorzy poświęcają nawet kilka godzin dziennie na wyrywanie sobie włosów i towarzyszące im nawyki. Nie warto więc spoglądać na trichotillomanię jak na problem nieistotny i spychać ją na dalszy plan.
Każdy chory doskonale wie, jak trudno jest oprzeć się impulsowi wyrwania włosów. Bo choć mamy świadomość, że to zachowanie nie jest dobre, to nie możemy go uniknąć. Wszelkie próby kontrolowania się zazwyczaj kończą się fiaskiem. Wywołuje to frustrację, gdyż widzimy, że nie jesteśmy tak silne, by przejąć kontrolę nad odruchem.
Co więc zrobić? Poddać się? Oczywiście, że nie! W pierwszej kolejności trzeba przyznać, że problem nas przerasta. Nie poradzimy sobie same – przekonałyśmy się o tym, próbując wielu różnych sposobów. Czas udać się do specjalisty i pozwolić mu działać.
Jak zdiagnozować trichotillomanię?
Prawidłowe rozpoznanie trichotillomanii wymaga dokładnego wywiadu lekarskiego. Nie trzeba się go jednak obawiać – to rozmowa, w której zostaniemy wypytane o nasze dolegliwości i to, jak wpływają one na codzienne funkcjonowanie.
Diagnoza trichotillomanii powinna uwzględniać nasilenie objawów oraz czas ich trwania. Nie mniej ważne jest również to, jak mocno doświadczane trudności przeszkadzają nam w pracy, wykonywaniu obowiązków domowych i utrzymywaniu relacji towarzyskich.
W trakcie diagnozy możemy dotrzeć znacznie głębiej, niż początkowo zakładałyśmy. Wprawne oko specjalisty potrafi połączyć wiele objawów w jedną całość i opisać, co nam dolega. A może to być więcej niż sama trichotillomania.
Równolegle z trichotillomanią mogą bowiem występować:
– zaburzenia lękowe,
– zaburzenia depresyjne,
– zaburzenia nastroju,
– zaburzenia odżywiania,
– uzależnienia behawioralne,
– nadużywanie środków psychoaktywnych,
– zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD).
Czemu diagnoza jest potrzebna?
Żadna z nas nie lubi, gdy coś jej dolega i “samo nie przechodzi”. Żadna nie ucieszy się też z informacji o posiadanym zaburzeniu. Ale postawienie diagnozy jest niezbędne, by skutecznie leczyć.
Nie możemy zwalczać objawów choroby, o której nie mamy żadnego pojęcia. Tak samo jest z leczeniem zaburzeń związanych z ludzką psychiką. Żeby dopasować odpowiednie działania, po prostu trzeba wykonać diagnozę. To ona wskaże, w jakim kierunku podążać i przybliży nas do celu – czyli do pozbycia się nieprzyjemnych objawów.
Zaburzenie trichotillomanii – jak leczyć?
Leczenie trichotillomanii zostaje dopasowane indywidualnie do potrzeb pacjenta. To oznacza, że nie istnieje jeden uniwersalny sposób lub lek, po który trzeba sięgnąć.
Podejmowane działania uwzględniają wiek, intensywność objawów oraz występujące równolegle zaburzenia. Niekiedy konieczne jest przepisanie leków przeciwdepresyjnych i przeciwlękowych. W wielu przypadkach nie sięga się jednak leczenie farmakologiczne. Zamiast tego wdraża się psychoterapię w nurcie poznawczo-behawioralnym. Dużą skuteczność przynosi także przeprowadzenie treningu zmiany nawyków, który koncentruje się na uważnej obserwacji siebie, kontroli impulsów i stosowania technik relaksacyjnych.
Trichotillomania – terapia poznawczo-behawioralna
Terapia poznawczo-behawioralna (CBT) jest jednym z najczęściej stosowanych podejść terapeutycznych w leczeniu trichotillomanii. CBT koncentruje się na identyfikowaniu i modyfikowaniu myśli oraz zachowań, które przyczyniają się do problemu. W przypadku trichotillomanii, terapia ta może obejmować kilka kluczowych elementów:
- Świadomość własnych nawyków. Pierwszym krokiem w terapii CBT dla trichotillomanii jest zrozumienie i świadomość własnych nawyków związanych z wyciąganiem włosów. Pacjent oraz terapeuta pracują razem, aby zidentyfikować sytuacje, w których zachodzi wyciąganie włosów oraz myśli i uczucia z tym związane.
- Techniki świadomej kontroli impulsów. Terapia CBT pomaga w rozwijaniu umiejętności świadomej kontroli impulsów. Pacjent uczony jest rozpoznawania momentów, kiedy pojawia się chęć wyciągania włosów, oraz zastępowania tego zachowania alternatywnymi reakcjami, które nie powodują utraty włosów.
- Rozwijanie strategii radzenia sobie z stresem. Ponieważ stres może być jednym z czynników przyczyniających się do trichotillomanii, terapia CBT skupia się na rozwijaniu skutecznych strategii radzenia sobie ze stresem. Może to obejmować naukę technik relaksacyjnych, medytacji czy umiejętności radzenia sobie z emocjami.
- Modyfikowanie myśli i przekonań. CBT pomaga pacjentowi zidentyfikować i zmodyfikować myśli i przekonania, które mogą przyczyniać się do trichotillomanii. Terapeuta i pacjent pracują nad zmianą negatywnych myśli na bardziej pozytywne i konstruktywne sposoby myślenia.
- Wspieranie samooceny. Wzmacnianie pozytywnej samooceny i budowanie poczucia własnej wartości są ważnymi elementami terapii CBT dla trichotillomanii. To może pomóc pacjentowi w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami, które mogą być związane z zaburzeniem.
W czym pomoże Ci psychoterapia?
– w zrozumieniu własnych reakcji i zachowań,
– w odkryciu swoich potrzeb i zrozumieniu samej siebie,
– w poznaniu zaburzenia i charakterystycznych dla niego mechanizmów,
– w zmianie niektórych wewnętrznych przekonań na takie, które będą lepiej Ci służyć,
– w opanowaniu skutecznych sposobów radzenia sobie z codziennym stresem i trudnościami.
Nie wstydź się szukać pomocy w problemie trichotillomanii, zasługujesz na wsparcie i odpowiednie oddziaływania!
Bibliografia:
Gawłowska-Sawosz, M., Wolski, M., Kamiński, A., Albrecht, P., Wolańczyk, T. (2016). Trichotillomania i trichofagia – rozpoznawanie, leczenie, zapobieganie. Próba ustanowienia standardów leczenia w Polsce, Psychiatria Polska, 50(1), s. 127-143.
Makowska, I. (2020). Trichotillomania u dzieci i młodzieży. Dermatologia po dyplomie, 20(2), s. 43-46.
Szepietowski, J., Salomon, J. (2009). Trichotillomania – obraz kliniczny i postępowanie. Przegląd Dermatologiczny, 96, s. 104-106.