Chciałabyś naprawić cały świat? Wesprzeć każdego, komu wiedzie się gorzej? Nie jesteś w stanie odmówić pomocy, nawet gdy znajdujesz się już na skraju wyczerpania? Przeczytaj, na czym polega syndrom mesjasza i w jaki sposób wpływa na Twoje samopoczucie. Pokażemy Ci również, co zrobić, by wyjść z „trybu ratownika”.
Syndrom ratownika – czym jest?
Syndrom ratownika znany jest również jako syndrom zbawiciela oraz kompleks mesjasza. Syndrom ratownika polega na odczuwaniu potrzeby ratowania innych za wszelką cenę. Osoby z syndromem ratonika próbują nieść pomoc, nie zważając na okoliczności czy realne potrzeby tych, których starają się ocalić.
Jeśli zmagasz się z tym syndromem, taka postawa może być destrukcyjna, zarówno dla ciebie, czasem również dla tych, których próbujesz uratować. Choć niesienie pomocy jest bardzo szlachetne, to nie powinno nadmiernie obciążać. W którymś momencie nie będziesz mogła dać sobie rady, a wtedy nie pomożesz już nikomu. Czasem można tak zatracić się w ratowaniu innych tak bardzo, że nie zważamy na ich autonomię i rzeczywiste pragnienia innej osoby. Paradoksalnie, takie wsparcie okazuje się wtedy większą szkodą, niż pożytkiem.
Syndrom ratownika – objawy
Syndrom ratownika to wzorzec zachowań, który może znacząco wpłynąć na całe nasze życie. Ale jak rozpoznać, cz dotyczy Ciebie? Poniżej przedstawiamy charakterystyczne objawy, które mogą wskazywać na jego obecność.
Objawy syndromu zbawiciela (ratownika) to:
- wysoka empatia, wysoka wrażliwość, dużo czujesz, z łątwością zauważasz czyjeś przeżycia lub potrzeby.
- Niska samoocena, zostałaś nauczona, że jesteś ważna, gdy pomagasz, gdy jesteś użyteczna. Gdy nie jesteś w działaniu, możesz czuć się bezużyteczna, z poczuciem niskiej wartości.
- Chroniczne zmęczenie, sampoświęcając się tracisz dużo energii, zapominasz o sobie i własnych przyjemnościach.
- Lęk przed odrzuceniem, masz poczucie winy, gdy chcesz odmówić i postawić granicę
- niski poziom asertywności, dużo trudności z mówieniem „nie”
- ignorowanie własnych potrzeb, myslenie o innych
- odczuwanie przymusu pomagania,
- trudności w komunikowaniu swoich potrzeb i uczuć, czasem możesz mieć nawet trudność z ich nazwaniem,
- poszukiwanie sytuacji, ludzi, którzy mogą potrzebować pomocy,
- masz przekonanie, że inni nie są w stanie sobie bez ciebie poradzić,
- posiadasz silne poczucie odpowiedzialności za szczęście i dobrostan innych,
- doświadczasz ogromnego poczucie winy w sytuacji, gdy musisz odmówić komuś wsparcia.
Jak zachowania możesz przejawiać, gdy zmagasz się syndromem zbawiciela?
Ratownik zaniedbuje własne zdrowie, emocje i potrzeby, skupiając się wyłącznie na innych. Chcesz pomagać, nawet gdy nie jest to konieczne lub gdy nikt o to nie prosi. Czasem wręcz się masz wrażenie, że się narzucasz – nie jesteś bowiem w stanie zaakceptować tego, że ktoś świadomie odmawia wsparcia. Mimo że dajesz z siebie wszystko, nie możesz utrzymać zdrowych relacji. Nie potrafisz ustanowić granic ani mówić otwarcie o własnych potrzebach.
Charakterystyczne zachowania dla osoby z syndromem ratownika
- „przyciągasz” osoby potrzebujące – nieświadome poszukujesz wokół siebie osób, które zmagają się z różnymi problemami i mogą potrzebować teraz wsparcia,często wybierasz innych kosztem siebie,
- jesteś w nieustannej gotowości – czujesz, że musisz być w ciągłej gotowości niesienia pomocy w każdym momencie, niezależnie od okoliczności,
- ciągle obwinianiasz siebie – bierzesz na siebie odpowiedzialność za wszystkie niepomyślne zdarzenia (nawet te, na które nie masz nawet najmniejszego wpływu),
- masz trudności z delegowaniem zadań – miewasz myśli, że nikt inny nie wykona zadania tak dobrze, więc lepiej nikomu go nie przydzielać i wszystkim zająć się sama,
- zapominasz o odpoczynku – wypełnianiasz całe swoje dni zajęciami, bez żadnej przestrzeni na relaks,
- „czuwasz” nad innymi – nieustannie sprawdzasz, jak radzi sobie druga osoba i czy czegoś nie potrzebuje.
Przykłady zachowań syndromu ratownika
- Syndrom zbawiciela do znajomych
Koleżanka Basi zadzwoniła do niej w niedzielę wieczorem. Szlochając do słuchawki, opowiedziała, że właśnie rozstała się z partnerem. Mimo napiętej sytuacji w pracy, postanowiła ubłagać szefa o pilny urlop i bez wahania pojechała 300 kilometrów dalej, by wspierać znajomą. Przez kolejne dwa dni słuchała jej, analizowała sytuację i proponowała dziesiątki rozwiązań.
- Syndrom wybawiciela u rodzica
Syn Marty zaczął mieć trudności z matematyką. W jego ćwiczeniówce jest coraz więcej poprawek czerwonym długopisem. Marta zaczęła regularnie odrabiać za niego lekcje – wierzyła, że w ten sposób pomaga mu zdobywać lepsze oceny. Wyręczała go w ten sposób już do końca roku szkolnego. Syn Marty nie okazywał jej wdzięczności, przyzwyczaił się do tego, że mama go wyręcza. Na dłuższą metę Marta poczuła się wyczerpana i zła na swoje dziecko. - Syndrom ratownika w pracy
Róża zawsze pierwsza zgłaszała się na ochotnika do pomocy. Nawet jeśli miała już pełne ręce roboty, przejmowała zadania swoich współpracowników. Ilekroć ktoś miał jakiś problem, przychodził do jej gabinetu i mógł liczyć na pomoc. Często czuła się przytłoczona, ale nie potrafiła odmówić. Bała się, że po kilku takich sytuacjach koledzy przestaną ją lubić. - Syndrom zbawiciela w związku
Weronika czuła się bardzo dotknięta, widząc problemy męża w pracy. Każdego dnia po powrocie do domu robiła wszystko, by jakoś poprawić mu humor. Gdy ukochany został zwolniony, pomagała mu szukać nowej posady i godzinami wertowała ogłoszenia na internetowych portalach. Mimo że była bardzo zmęczona, nie chciała przestać. Czuła, że partner sam nie znajdzie tak dobrej oferty, jak ona – musi więc zrobić to za niego.
Gdzie pracują osoby z syndromem ratownika?
Często osoby z syndromem mesjasza kierują swoją edukację tak, by móc pomagać innym zawodowo. Jakie zatem kierunki wybierają osoby, którym na co dzień towarzyszy syndrom ratownika? Psychologia, pedagogika czy medycyna często stają się ich życiowymi wyborami. Chętnie angażują się też w wolontariaty i działają tam, gdzie znajdują się ludzie w potrzebie.
Nie oznacza to oczywiście, że każdy lekarz czy psycholog zmaga się z syndromem ratownika. Są też osoby, które po prostu czują powołanie i wykonują swoją pracę z pasją, nie zatracając się w przesadnym pomaganiu. Ważne jest też podkreślenie, że nie zawsze osoba z kompleksem mesjasza wybierze tego typu zawód. Możesz pracować w różnych dziedzinach i nadal mieć tendencję do brania nadmiernej odpowiedzialności za innych.
Uważam, że bycie „pomagaczem”, jest zawsze pracą na cały etat, niezależnie, w jakim zawodze się pracuje. Osoby zmagające się z syndromem ratownika często również w czasie wolnym organizują sobie czas w taki sposób, aby pomagać. Bardzo łatwo znaleźć miejsca, ludzi,zwierzęta którzy czekają na wsparcie i pomoc. Czasem, to może być już rodzaj uzależnienia, który często jest wzmacniany przez czyjeś dobre słowo lub gest zadowolenia.
Syndrom ratownika – przyczyny
Korzenie syndromu ratownika często sięgają dzieciństwa. Jedną z przyczyn jest wychowywanie się w środowisku, w którym nasza wartość była uzależniona od tego, na ile byłyśmy potrzebne innym. Rodzice okazywali nam zainteresowanie wtedy, gdy spełniałyśmy ich potrzeby i rozwiązywałyśmy pojawiające się problemy. Nie dawali bezwarunkowej miłości i akceptacji. Na czułość i uwagę musiałyśmy zawsze „zapracować”. Z czasem wykształciło się w nas przekonanie, że jesteśmy ważne tylko, gdy poświęcamy się dla nich. Później zaś przeniosłyśmy ten wzorzec na dorosłe życie, już zawsze stawiając cudze potrzeby ponad swoje własne.
Inną przyczyną takiego stanu jest niskie poczucie własnej wartości. Chcąc poczuć się ważnymi i potrzebnymi, wkładamy całą swoją energię w pomoc. Troska o innych staje się wtedy dla nas formą udowodnienia swojej wartości. Czujemy, że tylko w ten sposób możemy zdobyć ich akceptację i zasłużyć na miłość. Wierzymy też, że gdy jesteśmy dla kogoś niezastąpione, nasza relacja jest bardziej stabilna. To jak błędne koło: im bardziej się poświęcamy, tym bardziej umacnia się przekonanie, że nasza wartość zależy od tego, jak bardzo jesteśmy potrzebne drugiej osobie.
Innymi przyczynami syndromu ratownika jest:
- nadmierna odpowiedzialność już od wczesnych lat – mogłaś przejmować w dzieciństwie obowiązki dorosłych z powodu ich nieobecności lub trudnej sytuacji rodzinnej m.in parentyfikacja,
- doświadczenie przemocy emocjonalnej i manipulacji – destruktywne relacje rodzinne i toksyczne związki mogły prowadzić do przekonania, że zaspokajanie cudzych potrzeb to jedyny sposób na uniknięcie konfliktów a może nawet kary,
- unikanie konfrontacji z własnymi trudnościami – unkoncentracja na problemach innych staje się wtedy sposobem na odwrócenie uwagi od swoich własnych,
- strach przed odrzuceniem – obawa, że zostaniesz odrzucona lub opuszczona przez partnera skłania do nadmiernych poświęceń, by utrzymać relację.
Syndrom ratownika – konsekwencje
Choć ciężko się z tym pogodzić, pomaganie może Ciebie wyniszczać. Syndrom ratownika prowadzi do szeregu problemów, które znacząco utrudnia codzienne życie.
Możesz cierpieć na wiele trudności a może jesteś już w grupie ryzyka? Najczęstrzymi problemami jest: wypalenie zawodowe, pogorszenie się stanu zdrowia, zrezygnowanie z własnego rozwoju (edukacji, kariery, realizowania założonych wcześniej celów), ryzyko rozwinięcia się zaburzeń psychicznych (depresji, zaburzeń lękowych), skłonność do popadania w uzależnienia (na przykład od stymulantów, dzięki którym „jesteśmy w stanie robić więcej”).
Co więcej, nasza pomoc może również szkodzić innym. Narzucanie wsparcia często kończy się napięciami w relacjach i pojawieniem się konfliktów. Osoby, którym staramy się pomóc, zaczynają się od nas uzależniać. Nasza postawa pokazuje im, że z niczym sobie nie radzą i zawsze potrzebują swojego „anioła stróża”, który wyratuje z opresji i wyręczy w podejmowaniu decyzji.
Jak syndrom mesjasza wpływa na codzienne życie?
Syndrom ratownika niszczy nas od środka. Nakładamy na siebie odpowiedzialność, często jesteśmy na każde zawołanie. Gdy chcemy ratować świat, zapominamy o sobie i spychamy na dalszy plan własne potrzeby, cele i marzenia. Choć rezygnujemy z pasji, odpoczynku, rozwoju zawodowego i życia towarzyskiego, często i tak robimy sobie wyrzuty. Zdaje nam się, że wciąż pomagamy „zbyt mało”.
Nieustanny pościg za zapewnieniem innym szczęścia prowadzi do wypalenia, frustracji i poczucia samotności. Przez cały czas tylko dajemy coś od siebie, a inni biorą, to rodzi w nas uczucie niesprawiedliwości. W pewnym momencie możemy poczuć się wykorzystywane – bo gdy choć raz będziemy potrzebować pomocy, wcale nie musimy jej otrzymać. To, że przez lata robimy wszystko dla innych, nie oznacza bowiem, że oni zrobią to samo dla nas.
Jak wyjść z roli ratownika?
Kiedy zrozumiemy, że mierzymy się z syndromem ratownika i zaczniemy nad tym pracować, zmienimy swoje nastawienie do pomagania. Nadal będziemy mogły być wsparciem – lecz nie odbije się to już kosztem naszego dobrostanu.
Jak wyjśc z roli pomagacza:
- uświadom sobie wagę problemu – to pierwszy krok, który prowadzi Cię w stronę wdrożenia działań mających na celu pomóc odzyskać równowagę pomiędzy dbaniem o innych a dbaniem o siebie,
- ucz się stawiać granice – wyrób w sobie umiejętność mówienia „nie” i rozpoznawania, kiedy pomoc jest naprawdę potrzebna, a kiedy jest zbędna,
- naucz się odpuszczać – chcoiaż trudno się z tym pogodzić nie wszystko może zostać przez Ciebie naprawione i nie jesteś w stanie „uratować” wszystkich,
- dbaj o siebie – rozpoznawaj własne potrzeby i dbaj o swoje zdrowie psychiczne tak, by uniknąć nadmiernego przeciążenia i wypalenia,
- ucz się nowych umiejętności – poznaj metody radzenia sobie ze stresem, zasady skutecznej komunikacji i utrzymywania satysfakcjonujących relacji,
- szukaj siebie na nowo – po latach zaniedbywania samej siebie warto poszukać pasji, rozwijać zainteresowania i odkrywać czynności, które relaksują i sprawiają ci przyjemność.
Syndrom ratownika – psychoterapia poznawczo-behawioralna
Syndrom ratownika, choć ma u podłoża szlachetne intencje, może wyniszczać psychicznie. Co więcej, trudno jest poradzić sobie z nim samej, poniewać działasz juz niemal automatycznie, zwłaszcza, gdy ktoś potrzebuje pomocy. Rozpoznanie i radzenie sobie z syndromem ratownika jest dużym wyzwaniem, lecz jest to możliwe dzięki specjalistycznemu wsparciu. Psychoterapia poznawczo-behawioralna pozwoli ci dotrzeć do przyczyn problemu, zidentyfikować własne przekonania i opanować zdrowsze sposoby radzenia sobie.
Terapia poznawczo-behawioralna (CBT) pomaga poznać mechanizmy kryjące się za syndromem ratownika i zrozumieć, skąd się one biorą. Podczas spotkań z terapeutką uczysz się także, jak zmieniać utrwalone wzorce myślowe i zastępować je takimi, które służą tobie bardziej. Modyfikujesz niezdrowe zachowania, uczysz się nowych strategii radzenia sobie i wykształcasz bardziej przydatne nowe zachowania. Dowiadujesz się, jak lepiej zarządzać emocjami i budować szczere, pełne zaufania relacje międzyludzkie.
Podczas terapii możemy skupiać się na:
- identyfikacji myśli – poszukiwaniu myśli automatycznych, które pojawiają się w twojej głowie wtedy, gdy chcemy komuś pomóc,
- kwestionowaniu, aktywnej pracy z myślami – odnajdywaniu dowodów, że nie wszystkie nasze myśli są zgodne z prawdą,
- zastępowaniu – przekształcaniu nieadekwatnych myśli i przekonań na takie, które są bardziej realistyczne,
- treningu asertywności – opanowaniu nowych sposobów komunikacji, pozwalających na wyrażanie potrzeb,
- ekspozycji – stopniowym wystawianiu się na sytuacje, których wcześniej unikałyś (na przykład odmowa pomocy, postawienie granic w związku),
- radzeniu sobie ze stresem – wprowadzimy w życie skuteczne metody, dzięki którym łatwiej poradzisz sobie w wymagających sytuacjach (na przykład wtedy, gdy chcesz zakomunikować potrzeby lub odmówić wsparcia).
Pamiętaj, że ratownik również musi umieć uratować siebie. Zmiana sposobu życia jest możliwa. Dbanie o innych i dbanie o siebie wcale nie muszą siebie wykluczać. Możesz nieść wsparcie, a przy tym zaspokajać swoje potrzeby. Możesz mieć świadomy wybór, czy być w danej sytuacji brać i być na pierwszym miejscu, czy też dawać i pomóc innym.